365dni!





365dni! Czyli 8760 godzin lub 525600 minut albo 31536000 sekund!  Tyle czasu jestem już poza moim krajem. Dokładnie 8 lutego o godzinie 6:25 (tutejszego czasu) zjawiłem się w Sydney. Jakie to uczucie? Normalne. Jedynie to powiem tak, że tutaj rok w Australii zleciał mi bardzo szybko. Był to chyba najbardziej ekscytujący rok jaki przeżyłem. Zdobyłem dużo doświadczenia. Poznałem całkiem inny kraj, życie i kultury z całego Świata. A to wszystko 15 716km od mojego domu! Warto było, nie żałuje, ale wiadomo są plusy i minusy tego wszystkiego.

Co mi dał ten rok? Nie wiem czy dużo, ale nie mało.  Te 365 dni zmieniło u mnie wszystko, otoczenie, klimat, język itp. Nie mam co się zbytnio tutaj co rozpisywać. Wymiennie parę rzeczy które doświadczyłem, zyskałem a jednocześnie "straciłem".

1. Język angielski
Tego się obawiałem najbardziej, że nie dam z nim rady. Nie zrozumiem nikogo tutaj, bo nasłuchałem się różnych rzeczy o tym jaki mają tutaj akcent. Trochę tak było, początki były bardzo ciężkie. Mój angielski przed wyjazdem był słaby, jeszcze po szkole nie używałem go to powoli się zapominało to i owo.  Jest teraz lepiej, ale nie znam angielskiego perfekt, bo  nie uczę się go, tylko poznaje poprzez pracę czy szkole informatycznej do której chodzę. Ale jest lepiej niż było na początku, już nie dukam, nie zastanawiam się długo przy wymowie. Wiec plusy są tego wyjazdu.

2.Zawód malarz? 
Tak, można powiedzieć że go zdobyłem. Nadal się uczę. Chociaż nie ma co porównywać tego do polskiego malarstwa. Tutaj jest wszystko odwrotnie. Raczej powiedzieć tak, Autralia robi pracę dla ludzi, czyli jest dużo do malowania rzeczy. 

3.Zoo. 
Może wam się wydać to śmieszne, ale pierwszy raz w życiu byłem w zoo! Tak, byłem na Taronga Zoo. Dzieciństwie jakoś nie udało mi się, bo mówione było że biedne zwierzaki siedzą w klatkach. No trochę racji w tym jest. Ale musiałem zobaczyć kangura i misia koale na żywo!! Co jest najlepsze byłem w takich 3 zoo w Sydney. 

4. Selfie z Kangurem!
To mi się najbardziej ucieszyło, zrobić sobie zdjęcie z kangurem i dotknąć go. Miłe przytulne zwierze. Tak mówię, bo wychowane w niewoli, a w buszu, to może być jeszcze ciekawiej. Spotkasz i będziesz uciekał.  

5. Kąpiel w Oceanie! 
Niesamowite uczucie! Pływanie w oceanie, w czystej wodzie, widzisz dno. Nurkowanie, marzenie! Duże zasolenie pozwala Ci się unosić na wodzie. Czyli pływać każdy może! No czasami uniemożliwiają to fale wysokie, ale są odpowiednie zatoki tutaj, co fal nie ma wcale. 

6. 1 km na basanie!
Nic takiego, ale jak mnie to cieszy. Początki u mnie na basenie były ciężkie. Ciężko dla mnie było przepłynąć jedną długość basenu, czyli 50 metrów. Jakieś 2 miesiące temu zacząłem chodzić regularnie na siłownie i basen. Teraz jest mi lepiej, samopoczucie jest lepsze, nie tak często czuje się zmęczony po pracy. Rezultaty też widzę. Parę dni temu udało mi się wybrać po pracy na basen. Było mało osób, więc miałem tor cały dla siebie. Udało się przepłynąć 20 basenów! Czyli 1 kilometr! Byłem w szoku! Udało mi się to w krótkim czasie tak osiągnąć, nawet czasami myślę że bardziej teraz to lubię niż bieganie. No niestety, ale tak nie będzie. Pierwsze miejsce dla bieganie, drugie siatkówka, potem może być pływanie,

7. Where is Nemo?! In Sydney? NO!
Pewnie każdy oglądał ten film. Może nie pamiętacie, że akcja działa się w "Sydney". To wam przypominam. Ja niestety nie znalazłem Nemo w Sydney (znalazłem, ale nie na wolności). Więc tak, udało mi się spędził wakacje na Fidżi. Ale co to ma do Nemo? Proste. Udałem się statkiem, na pewno wyspę na nurkowanie. Podczas nurkowania udało mi się znaleźć Nemo i jego rodzinkę! Więc chyba mit obaliłem, że Nemo jest w Sydney?

8. Moc Aplle.
Jakoś nigdy nie byłem nastawiony pozytywnie na tą firmę, ale chyba tak każdy polak ma. Czemu? W Polsce ich zabawki nie należą do najtańszych. Że mój poprzedni telefon nadawał się na... strych. To postanowiłem, że kupię coś od nadgryzionego jabłka. Najpierw poszedłem się pobawić. Zobaczyć jak to się je. Postanowiłem kupić iPhone'a. Wybór udany? Oczywiście. Wszystko chodzi płynnie, nie zacina się jak to bywało na androidzie bardzo często. Po roku czasu nadal mnie ten telefon zadziwia. Potem przekonałem się do zakupu MacBooka. Co też było zmianą na plus, chociaż na początku przeklinałem na niego, bo wszystko jest w nim inaczej niż w Windowsie.

9. Góry!
Zobaczyć tutejsze góry to coś co zostaje na dłużej w naszej pamięci! Nie są to jak nasze polskie góry, ale mają coś takiego, że chce się tam wrócić i zobaczyć je jeszcze raz! Blue Mountains? TAK!

10. Zmiana aparatu.
Niestety, mój aparat stary ucierpiał  na podróży pękł wizjer. Pozdrawiam serdecznie lotnisko w Dubaju. Zdjęcia dało się robić, ale nie widziałeś czy jest ostre. Ale jeszcze przed wylotem, zaczął mi szwankować balans bieli. Wiec udałem się do sklepu, jak zobaczyłem go to poczułem się jak w raju. Normanie chciałem tam zamieszkać! Aparatów, obiektywów... masa! Ale ja wybrałem mojego Canona.

11. Brak makro.
Niektórzy może nie wiedzą, ale żyłem przed wylotem tylko fotografią makro. Czasami zdarzało się, że ktoś stał przed obiektywem, ale bardzo rzadko. No niestety, to tutaj umarło. Brakuje mi tego strasznie, ale niestety warunki mi na to nie pozwalają. Mam nadzieje, że nadejdzie taki czas że znajdę tutaj czas i na to! Ale, rozwinąłem się w drugą stronę zacząłem robić zdjęcia krajobrazów. Strasznie polubiłem robić zdjęcia nocne, czy zachody słońca .

12. Pierwsze australijskie wesele.
Zostałem zaproszony...wróć. Dostałem zlecenie zrobienie zdjęć na ślubie Pauliny i Dylana. Paulina to znajoma ze szkoły, wiedziała że trochę coś tam zajmuje się zdjęciami więc poprosiła mnie o to. Ja się zgodziłem. Było to dla mnie niezwykłe doświadczenie. Ślub i wesele było skromne, bo ten właściwy ślub będzie w Polsce. Za to było piękne miejsce nad zatoką.

13. Zima na plusie?
Zima tutaj wygląda inaczej jak w Polsce. Jest ciepło, że tak powiem. Nie ma minusowych temperatur, co za tym idzie brak śniegu, ale w Australii jest śnieg! Dziwna była ta zima, jest mieszana taka, bywa "bardzo" zimno (tep. 5 stopni), a czasami ciepło (25 stopni na słońcu). Super zima? Nie, ja tam tęsknie za zimą i śniegiem.

14. Daleko od domu.
To najbardziej boli. Daleko od domu, od rodziny, od przyjaciół i od mojego pokoju! To jest taki największy minus tej wyprawy. Dobrze, że mamy XXI wiek i jest o wiele łatwiej ze wszystkim aby się dostać do kraju, zadzwonić do rodziny, ale kilometry robią swoje.

15. Urodziny w zimę?
To że jestem z lutego oznacza, że mam urodziny w zimę. Hmmmm...Teraz już mam w lato! To było dziwne uczucie, budząc się tego dnia. Słońce próbuje się dostać do pokoju, czuć w powietrzu ciepło, a na termometrze jest 30 stopni!! Chociaż nie było tak wesoło, bo byłem w pracy, ale co tam! Pierwsze urodziny były w lato!!!


Podpunkty 3, 4, 7, 9, 12  pojawią się do nich oddzielne posty.

2 komentarze:

  1. Ah ta Australia - AMAZING ;-) czekam z niecierpliwoscia na nowy post! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowite przeżycia miałeśm coś niesamowitego
    mam nadzieję, że też będę miała tak zakręcone życie pełne pasji ;D

    OdpowiedzUsuń