Dlaczego Australia?




Spodziewałem się tego i też się już przygotowałem duchowo na to. Dostałem już parę pytań od Was, a większość ich to czemu Australia? Dużo przemyśleń mam na ten temat. Jak wam to napisać?
To było takie moje małe marzenie, ciche, nikt o tym nie wiedział, większość myślała, że wybiorę Stany Zjednoczone, bo gadałem o tym wszystkim, a najbardziej mówiła to moja fototapeta w pokoju z widokiem na Time Square, ale to nie to jednak.

Zaczęło się bardzo dawno te moje marzenie. W 2000 roku. Miałem wtedy 7 lat. Nie mogłem spać, więc włączyłem Tv i skakałem po kanałach. Trafiłem na transmisje na żywo lekkoatletyki z Sydney. Tak wtedy w Australii odbywały się Igrzyska Olimpijskie w Sydney. Akurat trafiłem na konkurencję  rzutu młotem kobiet.  Nie wiem kto i jak jest obeznany w te klocki, ale wtedy Kamila Skolimowska zdobyła złoty medal, mając zaledwie 18 lat. Po tym wydarzeniu obudziła się u mnie pasja nie tylko do Australii, ale do lekkoatletyki (chociaż u mnie to rodzinne). W przerwach były pokazywane urywki z Sydney. Jak się zmienia, największe atrakcje itp.  Nie wiem czy wiecie, to właśnie dzięki tym Igrzyskom, Australia zyskała na sławie. Po 2000 roku diametralne liczba emigracji zrastała z każdym rokiem.  Była kojarzona tylko tym, że jest na końcu świata i ma Opere House. Dzięki tym wydarzeniu, więcej ludzi zaczęło interesować się Antypodami. W tym i ja.

Taka mała ciekawostka: Sydney zostało wybrane do tej roli w 1993.
Ja jestem rocznikiem 93. Dziwne? Przeznaczenie?

Szalone, dziwne, zarazem odważne. Wiele słów słyszałem od mojej rodziny. Nawet napotkałem się na słowo wariat.  Głupek bywało. Wiem, sam bym się zdziwił, jakby ktoś do mnie powiedział takie słowa, że jedzie na koniec świata. Ja każdym razem jak usłyszałem takie słowa, zawsze się uśmiechałem, czasami nawet śmiałem, reakcje najbliższych były obłędne. Czasami nawet doprowadziłem do łez, najbardziej dwie osoby mi bliskie. Jedna to nawet przez telefon mi płakała, a potem spać nie mogła.

Oczywiście miałem strach przed wylotem. Jak każdy chyba. Moja pierwsza długa taka podróż, to jeszcze na dodatek nie byłem poza domem dłużej  niż 3 tygodnie. Były myśli, czy sobie poradzę, czy nie wyląduje na ulicy, ale mówiłem sobie coś takiego zawsze: "Jak nie teraz? To kiedy?"  i "Że Świat do odważnych należy", bo co mnie czekało w Polsce, nie studiowałem, z pracą jak to z pracą. Wiec czemu nie. Dokonałem tego czego pragnąłem.

A najmilsze to było, ze wszystkich słów jakie dostałem ostatnio. To kartka na święta od rodziców. Życzenia, życzeniami, ale ostatnie zdanie było najlepsze, co tak poruszyło coś we mnie.  A o to te zdanie.
Jesteśmy z Ciebie DUMNI! 





4 komentarze:

  1. Świat jest otwarty dla każdego ;) tylko właśnie mieć odwagę i spróbować. "Jak nie teraz? To kiedy ?"

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zazdroszczę :) Piszę "chyba", bo siedzi we mnie trochę tchórza :)
    Jednak gdybym nie miała aktualnie psa, który boi się latać... pewnie byśmy poleciały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu tchórza? Trzeba to przełamać jeśli to ogranicza Ciebie w jakimś działaniu :)
      Jeśli chodzi o psa tutaj, by musiał przechodzić kwarantanne na początku na lotnisku, nie wiem ile on trwa.

      Usuń